Po powrocie z ostatniego turnusu stanąłem samodzielnie na nogach. W sumie stawałem wcześniej, robiłem krok czy dwa jednak szybko siadałem na podłodze, ale teraz ... coraz częściej używam napędu dwunożnego. Fajna sprawa - mogę dostać się w miejsca, które do tej pory były dla mnie nieosiągalne. A to co jest na stole czy blacie w kuchni - jest wprost przygotowane dla mnie - wszystko mogę dosięgnąć - a jeżeli jest to niemożliwe to po prostu wspinam się na krzesło i po problemie. Nieźle, co?
Pogodny nastrój mnie nie opuszcza, mimo paskudnej pogody za oknem. Ale taka pora roku - byle do wiosny, jak powiada moja Mama.
Pozdrawiam Was gorąco - Wojtek