czwartek, 4 kwietnia 2013

Obywatelu - glut twój wróg



  Święta minęły, kwiecień rządzi na całego - a za oknem wciąż zima. ZIMA - czy można w to uwierzyć? Żeby do tej pory nie puściła .. koniec świata ;-)

  Infekcja kataralna złapała Wojtka. Katar jak katar - niby nie choroba, ale jednak paskuda straszliwa. W piątek tydzień przed świętami się zaczęło. Radzimy sobie z innymi sprawami, to i z tym sobie poradzimy. We wtorek jednak po tym jak słyszałam w nocy kaszel poszliśmy zapobiegawczo do lekarza. Osłuchowo czysto, gardło w porządku. Cieszymy się. Katar nie odpuszcza. W środę po południu Wojtek już zbytnio nie chce chodzić. Czwartek i piątek - tylko czworakuje. Gdy próbuję go zmusić do stania na nóżkach - płacz i natychmiastowe siadanie. W sobotę powoli wraca do siebie. 

  Od chwili, gdy Wojtek samodzielnie zaczął chodzić nie minęło wiele miesięcy. W sumie od tego czasu jest to druga infekcja. Ta pierwsza styczniowa, kiedy to dopadło Wojtka zapalenie gardła z wysoką gorączką także zakończyła się tym, że mały nie chodził. Nie dziwiło mnie to, bo my dorośli podczas gorączki jesteśmy osłabieni, mięśnie i stawy bolą - a co dopiero taki maluch, który dopiero co nauczył się tych nóżek używać. Ale teraz? Takie osłabienie przy zwykłym katarze? Przerażona jestem tym, co będzie, gdy Wojtek wkroczy na terytorium wroga - czyli do przedszkola. Tam to jest jeden wielki wirus krążący po wszystkich salach ... ach - uciekam już od tych wizji. Przekonamy się, jak już ten czas nastąpi. 

Zmykam do kuchni - obiad trzeba gotować. 

Miłego dnia - Mama Wojtka