piątek, 11 lipca 2014

Rowerem jeździć fajna rzecz


  Dziś rano po śniadaniu wyniosłam z balkonu rower. Stargałam go osobiście z drugiego piętra i wraz z Wojtkiem pojechaliśmy na wycieczkę. Nie musiałam zastanawiać się, dokąd się udać, gdyż  mamy fajną trasę dookoła jeziora. Zawsze żyłam w przeświadczeniu, że jej długość to 15 km. Niestety w tym roku moje przeświadczenie legło w gruzach, gdyż po zamontowaniu odpowiednich oznaczeń dowiedziałam się, że długość tej trasy to tylko 14,05 km. 


  Dawniej w lesie jechało się wąskimi ścieżkami. Jakiś czas temu "ucywilizowano" i drugą stronę jeziora. 

  Nasz pierwszy przystanek na "łyczek" wody był na około 5 km. Wojtek zafascynowany rowerem skusił sie jednak na to, aby poganiać i wyszukać odpowiedniej długości patyki, którymi można rysować szkice na ziemi.


  Spojrzeliśmy na taflę jeziora i pomknęliśmy dalej. 


  Kolejny przystanek, już na dłużej, był całkiem niedaleko. Zatrzymaliśmy się na Mysiej Wyspie. Dzis akurat wiał dość silny wiatr więc odstraszył potencjalnych plażowiczów. Wojtek miał kamienie tylko dla siebie:


Każdy kamień, który wpadnie w jego ręce musi być rzucony:


  Potem jeszcze trzeba było posypać trochę piachem. Część nasypać mi do torby, bo przecież trzeba wziąć troszkę do domu ;-) . Oczywiście, gdy wzięłam Wojtka na brzeg jeziora, zakładając, że pomoczymy sobie stopy, skończyło się na tym, że oboje w dalszą trasę wyruszyliśmy w mokrych spodniach. 


  Ścieżka w lesie jest naprawdę urocza. We wczesnych godzinach przedpołudniowych niezbyt uczęszczane. Po południu już jest dla mnie za tłoczno. Po 10:00 mija się pojedyncze osoby biegające bądź jak my jadące rowerem.


  Cały czas jedziemy nad wodą. W sumie tylko jeden odcinek trzeba przejechać ulicą, gdyż mijamy osiedle domków. Poza tym park i las - nad samą wodą. 


  Żadnych skrótów nie robiliśmy i objeżdżaliśmy zatoczkę:


   I jechaliśmy dalej, 


  i dalej. A chwilę wcześniej byliśmy po drugiej stronie ;-): 


  aż w końcu dojechaliśmy do pierwszego/ostatniego znaku. Trasę zakończyliśmy. 


  Wojtek od jakiegoś czasu przeżywa wielką fascynację rowerami więc w wakacje częściej będziemy jeździć, aby choć na chwilę uciec z bloku

Pozdrawiam serdecznie

Mama Wojtka



wtorek, 1 lipca 2014

Dzień Ojca


Hmm - post ten przez przypadek zamiast zostac opublikowanym, stał się wersją roboczą i czekał na swoja kolej. Z lekkim poślizgiem - dziś doczekał się swojej publikacji ;-) 




Wojtek ze swoim Tatą mógłby pójść wszędzie. Żadne przeszkody czy gęstwiny nie są dla nich przeszkodą:




I jeszcze przecudowny filmik "Mój Tata", który znalazła zakątkowa Ola:




Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Ojca