sobota, 31 marca 2012

Gdy jest zimno i trzeba siedzieć w domu



  Nie wiem, kto bardziej nie lubi takiego "uwięzienia" w domu - rodzice czy dzieci? Chyba jednak Ci pierwsi, bo muszą wykazać się ogromną kreatywnością, aby nie doprowadzić do tego, aby dziecko z nudów zaczęło wymyślać takie zabawy, które nam rodzicom raczej za bardzo się nie podobają - czyli np. totalne demolowanie mieszkania. Wojtek taką właśnie zabawę uwielbia chyba najbardziej - rozrzucanie wszystkiego w każdy możliwy kąt - oczywiście pozostawiając to tam gdzie spadło. Niczym w piosence Elektrycznych Gitar - "Przewróciło się, niech leży". Jednak chyba najbardziej podoba mu się to, gdy po ułożeniu wszystkiego przeze mnie ( z jego bardzo niewielką pomocą, ale od czegoś trzeba zacząć), można to na nowo rozwalić. 
  Synu ujarzmiony często zostaje po wejściu do swojego pojazdu. Otrzymał autko od swej chrzestnej i tak stoi - często pełne zabawek i czeka. Ale już mała zmiana nastąpiła. Wojtek potrafi sam wszystko powyrzucać ze środka i "wpakować" się do auta (całkowicie samodzielnie, bez mojej pomocy) i czekać, aż go uruchomię. Podchodzę, pytam - czy chce jeździć a on łapie mnie za rękę i nakierowuje mój palec na przycisk "ON/OFF". Dokładnie cwaniak wie, gdzie trzeba coś wcisnąć, aby samochód "ożył". No i niestety - musi "ożyć", musi jeździć po pokoju - wówczas następuje chwila ciszy i spokoju. 




Pozdrawiam Was serdecznie - Mama Wojtka 


środa, 21 marca 2012

Światowy Dzień Zespołu Downa





Kolegom i kolezankom z zespołu życzę tego wszystkiego o czym tylko  marzycie.

Pozdrawiam - Wojtek :)

Szaleństwo w kulkach



  Rok temu kupiliśmy Wojtkowi kulki. Bardzo lubi się w nich bawić, więc  ma taki nieduży basenik dla siebie. Łobuz uwielbia wyrzucać wszystko na zewnątrz - oczywiście w minimalnym stopniu przyczyniając się do tego, aby kulki znalazły się wewnątrz. Czasem, gdy je porozrzuca, to po prostu nie można znaleźć wolnej przestrzeni na podłodze. Wszystko dokładnie przykryte jest jego zabawkami.
  Po zabawie w kulkach włosy Wojtka nie chcą się dać ujarzmić. Naelektryzowane straszliwie są. Ale co tam - buzia Małego mówi wszystko - on jest tak szczęśliwy podczas swoich zabaw, że ja mu pozwalam na to rozrzucanie wszystkiego. Wierzę, że kiedyś równie chętnie będzie wrzucał w powrotem. 




  Kulki dodatkowo służą nam przy rehabilitacji jak również przy nauce kolorów. Jesteśmy ciągle na etapie żółtego, ale co tam - najważniejsze to iść do przodu, powoli małymi kroczkami powinien to opanować. 
   Rehabilitacyjnie działamy z kulkami w taki sposób, że Wojtek bardzo chętnie się po nie schyla, aby podnieść i rzucić od siebie. Rączką ładnie chwyta, po czym z impetem odrzuca.Nie koniecznie do baseniku, czasem wręcz w przeciwną stronę.  Super by było, gdyby zbyt szybko mu ta czynność się nie nudziła. Ale nie można na samym początku wymagać rzeczy niemożliwych. Powoli, aczkolwiek konsekwentnie muszę zmuszać Wojtka do cięższej pracy. Tylko czy ja potrafię być konsekwentna?  Chyba muszę się tego nauczyć. 


Pozdrawiam gorąco - Mama Wojtka 


piątek, 9 marca 2012

Zupa pomidorowa - ależ owszem, ależ tak



   Chyba nikt nie wymyślił jeszcze lepszej zupy niż pomidorowa. Może być albo z makaronem, albo z ryżem - nieważne. Jest przepyszna. No i rosół z makaronem - albo w mojej wersji makaron z rosołem. Mama woła na mnie "makaroniarz" i mówi, że tak jak i ona, mógłbym jeść makaron codziennie. Hmmmmmmmmmmmm - zdecydowanie tak. Ale czy jest w tym coś złego? Wydaje mi się, że nie, chociaż mama chyba za szczęśliwa nie jest, gdy nie jestem przekonany do np. takiego krupniku czy kalafiorowej. Bo jak te zupy porównać z pomidorową? Nie da się. 
  Cieszę się, że nie jestem sam, bo wiem że wiele dzieciaków przepada za tą właśnie zupą. Nawet w telewizji to pokazują ... 
  Czas na obiad - zgadnijcie co dziś jem ;-)


Pozdrawiam - Wojtek