wtorek, 25 grudnia 2012
czwartek, 6 grudnia 2012
środa, 5 grudnia 2012
Spadł pierwszy śnieg
Zima nadeszła. Wczoraj spadł pierwszy śnieg. Ale nie ma sie czemu dziwić, skoro grudzień juz panuje. Co innego, jakby sypnęło w lipcu - oj, wówczas trzeba by się głęboko zastanowić, co się dzieje z przyrodą, a tak? Normalka ;-)
Noc za nami była ciężka. Wojtek, po raz pierwszy od refluksowej przygody nie mógł spać. I tak od północy do czwartej nad ranem jakieś szaleństwo było. Gdy w końcu zasnął - zasnęłam i ja, więc oboje zaspaliśmy na zajęcia. No trudno - czasem tak już bywa, że nie da się wszystkiego pogodzić.
Po śniadaniu wybraliśmy się na spacer. Fajne powietrze, delikatny mrozik - tylko dwa stopnie na minusie, ale już wystarczająco, aby usłyszeć ten charakterystyczny odgłos skrzypiącego śniegu. Wypuściłam Wojtka z wózka - no i się zaczęło ;-) . Nogi same go "porwały" i Mały pędził przede mną jak zahipnotyzowany. Spodobało mu się chodzenie. Ja zostałam dalekoooooooooooooo w tyle. A co tam matką będzie sobie głowę zaprzątał.
Nieźle sobie radził w tych ocieplanych spodniach. Początkowo myślałam, że jednak nie da rady, bo i buty wysokie i te spodnie a do tego jeszcze podłoże zdecydowanie trudniejsze do chodzenia. Jednak spokojnie dał sobie radę i "śmigał" aż miło było patrzeć.
Park wyludniony, tylko my dziwaki spacerowaliśmy ;-) - ale my się zimy nie boimy ;-)
Gdy chodzenie już mu się znudziło, tzn. głównie chciałby siedzeć na ziemi, bo o wejściu ponownym do wózka na chwilę obecną powinnam zapomnieć, zaczął odśnieżać ławki. W sumie trzy "zaliczyliśmy". Fajny, suchy śnieg, więc nic nie kleiło się do rękawiczek i kurtki - łatwo można się pozbyć z odzieży.
Dobrze, że wyszliśmy, gdyż dzisiaj temperatura już dodatnia w ciągu dnia była - a więc co się z tym wiąże - była chlapa. Dopiero późnym popołudniem temperatura zaczęła spadać, ale my już czasu na spacery nie mieliśmy, bo na rehabilitację pędziliśmy.
Napracował się mój Smyk, dotlenił, a potem spał jak niemowlę ;-)
Pozdrawiam gorąco - Mama Wojtka
Subskrybuj:
Posty (Atom)