Usypiam Wojtka, łobuz szaleć chce i ani myśli o spaniu. Nagle, przypomniałam sobie o ważnej dacie i wołam męża:
Ja: wiesz, co dzisiaj jest za dzień?
Mąż: Hmmm
Pewnie myślał, że zapomniał o jakiejś dacie związanej ze mną ;-)
Ja: który dziś jest? Trzydziesty? (pewna nie byłam - czas tak szybko leci, że dni zlewają się w jeden ciąg bez konkretnej daty)
Mąż: nie, dwudziesty dziewiąty
Ja: jesteś pewien?
Poszedł sprawdzić, wraca po chwili.
Mąż: trzydziesty.
Ja: więc już wiesz, jaki to jest dzień?
Mąż: nie
Ja: równo trzy lata temu zreperowali wojtkowe serducho
Mąż: no widzisz, jaką dobrą robotę wykonali :)
Obok mnie Wojtek skaczący po łóżku i za nic nie chcący spać ;-). Niech szaleje, to takie jego drugie urodziny ;-)
Spokojnej nocy
Właśnie zamieściłam u siebie na blogu wpis, że mam szaloną córę, która dwie godzinki szaleje, zanim się położy..a jak patrzę na Twój wpis, trochę mi głupio..masz rację..niech szaleje!!!
OdpowiedzUsuń