Od końcówki stycznia był spokój. Cichutko, nic się nie działo. W lutym zaliczyliśmy turnus, Wojtek chodził do przedszkola, pokochał to tak bardzo, że juz sam do sali wbiegał, aż w końcu zaatakowało z zaskoczenia. I to tak konkretnie - z wysoką gorączką, silnym bólem gardła i mega katarem. I oczywiście w repertuarze broni - antybiotyk.
Po dwóch dniach wojtkowego kichania i prychania wokół na wszystkich, u mnie pojawił się ból gardła i stan podgorączkowy - cuuuuuuuuuuuudnie. Jeszcze tego mi brakuje do kompletu. Zakasać rękawy i walczyć - taki mam zamiar.
Pozdrawiam wiosennie
Mama Wojtka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz