piątek, 13 kwietnia 2012

Mazaki - to jest to

  

  Od początku je polubiłem. Są zdecydowanie fajniejsze od kredek, bo łatwiej można się nimi posługiwać. Kredki - twarde sztuki - po tym, jak nimi stukam, pukam - łamią się - a to już mi się nie podoba. Nie to co mazak - rewelacja po prostu. Można nim stukać o kartkę i jeszcze się kleksy pojawiają. To już w ogóle czad. Poza tym jakie fajne robią się ręce, gdy nimi piszę - pełno na nich kolorów. Ale szybko po myciu schodzą, bo mama mówi, że to jakieś wodne mazaki są - nie mam pojęcia o co chodzi. mazak jest mazakiem, woda jest wodą - ale niech jej będzie. Chyba wie lepiej. 

   Podczas Świąt strasznie dmuchało - od morza chyba - więc sporo czasu siedzieliśmy w domu. Mama dała mi taki fajny błyszczący papier (mówiła na niego perłowy), oczywiście pudełko ulubionych mazaków. Niestety - nigdy nie daje mi wszystkich na raz - zawsze pojedynczo - ciekawy jestem dlaczego???  Po kolei każdym kolorem mogłem malować - tworzyłem i tworzyłem. Mama podawała mi pisaka mówiąc "zielony", "żółty", "czerwony" i jeszcze jakieś inne nazwy padały. Wiem, że są to kolory. Często na piłeczkach z basenu kulkowego ćwiczymy. Umiem rozpoznawać już i podawać żółtą kulkę. 
  Wracając do tego mojego dzieła.  Mama nie chciała, żeby leżało gdzieś przykurzone w jakiejś teczce, więc postanowiła dodać coś od siebie i tak naszymi wspólnymi siłami powstała kartka dla mojej koleżanki Julki. Moja mama mi powiedziała iż wie od mamy Julki, że kartka się podobała. Jupi.  

  Nieskromnie powiem, że mnie tez się podoba. 



Pozdrawiam Wam serdecznie - Wojtek


2 komentarze:

  1. Dziwne byłoby, gdyby kartka się nie podobała :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. mi też się bardzo podoba ;-)
    koniecznie oprawić i na ścianie powiesić !

    OdpowiedzUsuń