wtorek, 17 kwietnia 2012

Walczę z Mamutami

  
  Nie mogę ... nie dam rady. Ręce mnie bolą - totalny brak siły. 

  Ale od początku. Kilka dni temu zamówiłam Wojtkowi komplet - stoliczek i dwa krzesełka z serii Mamut. Skoro chłopak tak ładnie współpracuje siedząc przy stoliczku to nadszedł najwyższy czas, aby i taki stoliczek miał w domu. Mąż, gdy usłyszał, że takowe zamówienie złożyłam, spytał delikatnie "czy mamy jeszcze na to miejsce w mieszkaniu?" .. hmmmmmmmmmmmm .. no pewnie, że mamy, jakoś się je zorganizuje. 

  Kurier dostarczył paczkę przed godziną. Mebelki rozłożone - ale przecież jest instrukcja - a zbyt trudne to na pewno nie jest. Pozdzierałam kartony, folię, taśmy. Wyciągam instrukcje do stolika - patrzę - śruby są. W instrukcji narysowane - delikatne wkręcanie palcami. Hmmm - nie idzie. Myślę i myślę - bez  "ciężkiego" sprzętu się nie uda. Trzeba szukać kombinerek. Niestety. 
  Rozpoczęłam wkręcanie - matko, jak to opornie idzie. Udało się - jedna śruba jest na miejscu - mogę teraz tą nogę do blatu przykręcić. Ufff - jest na miejscu. Tylko, że jeszcze trzy mi zostały - a ręka boli od ściskania tych kombinerek. 
  Pomyślałam - chwycę za krzesełko. Patrzę - wszystko na klik, klik - phi - od tego powinnam była zacząć. przecież to łatwizna - coś w sam raz dla mnie. 

  Pierwsza noga do siedziska. Nie chce iść - sprawdzam, czy dobrze ułożyłam - niby tak. Ale teraz patrzę, że muszę "dobić" młotkiem, aby na miejsce wskoczyła. No i cała ta operacja musi poczekać jakieś dwie godziny, bo Synu dopiero zasnął. Gdy zacznę stukanie młotkiem, to jego sen zbyt długi nie będzie - oj nie. A humorek po takiej pobudce - także niezbyt ciekawy. 

  Niestety, na chwilę obecną wszystko musi zostać w takim a nie innym stanie, chyba fruwać muszę się nauczyć:


  Wiem, wiem, wygląda niczym po przejściu jakiegoś tornada. Siły mi życzcie, abym walkę z tym ustrojstwem wygrała. 


Pozdrawiam Was - Mama Wojtka 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz