Gdzie byliśmy gdy nas nie było ...
W minionym tygodniu bylismy przez kilka dni nad morzem. Chłopina nas zabrał,
abyśy mogli sobie odpocząć od codzienności i chociaż na chwilę oderwać się od
rzeczywistości. Wybraliśmy wyjazd nad morze - głównie z powodu Wojtka, gdyż dla
niego oddychanie jodem jest bardzo wskazane. Poza tym, ja również lubię szum
fal, które koją duszę swym dźwiękiem.
Spacerowaliśmy
plażą, cieszylismy się sobą. Było wspaniale. W pierwsze dni pogoda dopisała, w
ostatni natomiast, jakby wiedziała, że wyjeżdżamy - żegnała nas
deszczem.
Wojtuś też odczuł, że jesteśmy w innym miejscu, ale kłopotów z nim nie było.
Stała się natomiast rzecz bardzo ważna i ogromnie emocjonująca. Przebiła się
pierwsza dolna jedynka. Jesteśmy wszyscy tak z niej dumni, że nie sposób to
opisać. Oczywiście odczuwane jest już jej pojawienie się, gdyż ugryzienia są
bardziej bolesne, ale czego nie zniesie się przy dziecku
Wojtuś rośnie
jak na drożdżach. Przekroczył już wagę ośmiu kilogramów, więc jest co nosić i
moje plecy nie pozwalają o sobie zapomnieć nawet w nocy.
Buziaki
wszystkim przesyłamy ogromniaste, z promieniami ciepłego słoneczka, które świeci
za oknem:
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz