Od paru dni staram się napisać sensowną notkę. Coś mi niestety nie wychodzi.
Dziś to już w ogóle fatalny nastrój mnie ogarnął, mam nadzieję, że nie na długo,
bo wiosna się zbliża, spacerki z Wojtusiem się wydłużą, dotlenię się i może
wiatr i słonko przegonią te złe myśli z mojej głowy.
Oj, martwię się
każdego dnia jak to dalej będzie. Gryzie mnie to od środka bardzo często i za
nic nie chce opuścić. Wielokrotnie próbuje odrzucić od siebie ten zły nastrój,
ale on powraca jak bumerang. Nie ma zamiaru odejść na stałe. Muszę to wszystko
przetrawić, chociaż nie wiem jak długo to potrwa.
Jeździmy z Małym po
różnego rodzaju specjalistach. Jejku, aby cokolwiek się dowiedzieć, to
informacje wyszukuję w internecie. Niestety - żaden lekarz nie podpowie, gdzie
uderzyć, jakie badania jeszcze wykonać. Kolejki na NFZ długaśne tak, że po
prostu Maluch z pieluch wyrośnie nim się dostaniemy. Dobrze, że dziecko jest
cierpliwe i znosi te wszystkie podróże, niedogodności i brak wygody. Czasami
zastanawiam się, czy jestem dobrą matką ... tak mało wiem, nie do końca
orientuję się, jak mogę pomóc własnemu dziecku. Ale wówczas mąż stawia mnie do
pionu - skąd mam wiedzieć, skoro żaden lekarz nie udzieli informacji, nie
podpowie. Wszystkiego dowiaduję się przez przypadek. Tak mi ciężko z tym
wszystkim. Do tego dziś za oknem tylko deszcz .. aura taka też nie sprzyja
dobremu samopoczuciu .. a niech to ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz